27 października 2014

RENTED

No to jestem! Wróciłam! Miałam pisać codziennie, ale pierwsze dwa dni byłam tak załamana, że na nic nie miałam ochoty. Na szczęście dzień trzeci okazał się tym szczęśliwym (do trzech razy sztuka?) i wracam z podniesioną głową i wynajętym mieszkaniem!

To co- może zacznę od tych, które odrzuciłam? Pokażę Wam po kilka zdjęć,  ale od razu zaznaczam, że te mieszkania wyglądają na zdjęciach zdecydowanie lepiej niż w rzeczywistości. A poza tym odrzucałam je głównie ze względu na ograniczony budżet, straaaaaszną łazienkę lub schody znajdujące się wewnątrz mieszkania, którymi trzeba było pokonać dwa piętra żeby z salonu dostać się do sypialni- Ci Holendrzy to mają zdrowie! Ja dziękuję :)

MIESZKANIE 1:



Minusy: za duże, za ciemne, łazienka nie w moim stylu

MIESZKANIE 2:

 
Minusy: nie w moim budżecie. Poza tym mieszkanie było piękne, wyremontowane, z dużym tarasem i w samym centrum.

MIESZKANIE 3:


Minusy: Mieszkanie 2 piętrowe- na dole tylko kuchnia i pralnia a cała reszta 2 piętra wyżej. Bardzo mała łazienka. Widok z okna nieziemski ale mieszkanie położone na "wyspie" przez co nieco utrudniona komunikacja, zwłaszcza ta "poimprezowa" :)

 
MIESZKANIE 4:

 
Minusy: Za duże, za ciemne, za stare, piętrowe i słaba okolica. Łazienka do najpiękniejszych też nie należała :) To tak w skrócie :D

MIESZKANIE 5:

 
Minusy: tylko jeden, ale dla mnie duży- S C H O D Y, nieziemskiej długości i mega strome prowadzące z salonu do sypialni z łazienką i garderobą. Ja z moją sklerozą musiałabym co chwilę latać na trasie góra-dół-góra bo czegoś zapomniałam. Poza tym mieszkanie bardzo ładne, odnowione, jasne i czyste.

MIESZKANIE 6:

 
Minusy: schody + nie w moim budżecie. Poza tym świeżo wyremontowane i naprawdę ładne!... ale schody... schody wszędzie...

MIESZKANIE 7:

 
Minusy: ciemne, zaniedbane, mikroskopijna łazienka
I to by było na tyle jeżeli chodzi o narzekanie :)

Poprzednio trochę mnie skrytykowaliście, że wybrzydzam tylko to ja zrobiłam błąd nie podając Wam budżetu, jakim dysponuję a myślę, że ma to w tej sytuacji duże znaczenie. Byłam pewna, że w tej cenie można naprawdę znaleźć coś fajnego stąd moje zaskoczenie na to, co znajdowałam na stronach agencji nieruchomości.
Choć trochę to trwało i kosztowało dużo nerwów znalazłam w końcu coś dla siebie. Idealnie nie jest, ale jest czysto, ładnie, schludnie, w miarę w jednym stylu, w pięknej lokalizacji i 400 euro taniej niż wszystkie powyższe mieszkanie. Za te zaoszczędzone 400 euro miesięcznie już też wiem, co zrobię, ale o tym później :p
Tak właśnie wygląda moja okolica:







Mój blok:


 
I moje przyszłe mieszkanie. Dodam parę swoich „warszawskich” dodatków i od razu zrobi się przytulniej i po mojemu domowemu :)








 
W tym miejscu bardzo chciałam podziękować mojej kochanej Eweli za pomoc w wyborze mieszkania, podniesienie mnie na duchu, „kopa” energetycznego i przemówienie do rozsądku :D Tak - wynajmowane mieszkanie nigdy nie będzie takie jak by się chciało. Tak - trzeba iść na różne kompromisy i nie przesadzać z kosztami. Zwłaszcza jak wynajmuje się mieszkanie za granicą i nie wie się jak długo się tam zostanie. Lepiej założyć mniejszy budżet i niższy standard, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na zwiedzaniu danego kraju i korzystanie z jego możliwości :)))
 
My zaczęliśmy zwiedzanie już w tej weekend! Był i Amsterdam i Scheveningen. Okazało się, że nad morze mam 30 minut samochodem. Nigdy tam blisko morza nie mieszkałam w związku z tym plan na najbliższe miesiące i upłynnienie zaoszczędzonych na mieszkaniu pieniędzy zrodził się w zasadzie sam. Zostanę surferką :)


:D
Z Amsterdamu niestety nie mam zdjęć (nie wiem jak to się stało) ale z Scheveningen coś się znalazło. Mieliśmy tyle szczęścia, że załapaliśmy się na wystawę starych samochodów :)








 
I to tyle mojej przygody mieszkaniowej. Za miesiąc będę Wam pokazywać jak zmieniam holenderskie mieszkanie tak by było bardziej po „mojemu”. Będzie ciekawie :)

A teraz życzę Wam i sobie cudownego tygodnia!!!

A.

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...